- Avy... - nie zdążyłem powiedzieć. Poczułem przeszywający ból w całym ciele.
~*~*~
Odudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Wszystko mnie bolało. Gdy wstawałem jękłem z bólu.-Cicho,bo go zbudzisz,leż tu. - powiedziała szeptem Avy.
Ucieszyłem się że ją widzę że jej nic nie jest.
- Myślałem że będę miał milsze powitanie. - szepnąłem.
- Widzie że chumor ci dopisuje. - powiedziała - Chodz zobacz.
Podszedłem i zobaczyłem... Demrenfaris'a.
- To.. Nie.. Nie możliwe. - szepnąłem i cofnąłem się.
Tam leża ten smok którego zabiłem.
- Co się stało? - zapytała przestraszona
Opowiedziałem jej wszystko. O napaści na watahę ojca, o tym jak zabiłem Demrenfaris'a i o tym że smoki zapowiedzieli że zabiją i mnie i wszystkich których znam.
- Poczekaj, sprubuje sięgnąć klucz. - powiedziała.
Wyciągneła łapę i prawie już miała klucz....
- Aaała! - krzyknęła i upadła.
- Co się stało? - zapytałem przerarzony. Smok tylko się obrucił na drugi bok.
- Dotknęła kraty i nagle coś jak by prąd...
- Nic ci nie jest? - przerwałem jej. Cały ten loch był jakiś dziwny.
<Avy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz