- Może pójdziemy nad jezioro radości? - zaproponowałem.
- Lubie to miejsce. - uśmiechnęła się. W tym momencie wyglądała uroczo.
-Ja też. - przyznałem. - Widok jest super. - uśmiechnąłem się chytrze.
Dotarliśmy na miejsce. Usiedliśmy pod drzewem. Było widać już tylko kawałek słońca,ale jak na jesień i tak było ciepło.Przynajmniej dla mnie.
-Masz ochotę? - pokręciłem pyskiem w stronę wody. - Będzie fajnie.
-Zmarznę, woda musi być lodowata. - powiedziała.
Podeszła do cieczy i zamoczyła łapę.
-Nie, będzie ciepło. Obiecuję. A jak coś to wyjdziemy. No chodź, będzie fajnie. A jak zachorujesz to wezmę to na siebie. - mój głos przyjął poważny ton,żeby wiedziała, że mówię serio.
-No dobra. - spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-No, dałaś się przekonać.
Poleciałem przodem i wskoczyłem do wody. Na samym początku było trochę chłodno,ale szybko zrobiło mi się ciepło. Wychyliłem pysk, żeby zobaczyć jak idzie Wanicie. Dopiero zamaczała łapy.Zanurkowałem i podpłynąłem kiedy akurat nie patrzyła się w moją stronę. Wychyliłem się nagle i złapałem ją w pasie. Zdążyłem tylko powiedzieć:
-Wybacz.... - przyciągnąłem ja do siebie żeby mi nie uciekła i w mgnieniu oka była razem ze mną pod wodą. Gdy zanurzyła się cała,poczekałem chwilę, żeby mnie zobaczyła i się nie przestraszyła.
Przynajmniej szybciej będzie jej cieplej
<Wanita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz