-Gdzie jesteśmy-spytał Danny
-Nie wiem-odpowiedziałam i spojrzałam w niebo,po którym latały...smoki.Przyglądałam się ich przepięknym skrzydłom,ich ogromnym łapą,łuską.Jak ja chciała bym być smokiem,one są wolne i zawsze będą,nie muszą szukać sobie watahy,stada czy czegoś w tym stylu.Po prostu żyją tak jak im się podoba
-Nad czym tak myślisz?
-Nad tym jak to by było być smokiem-poczuła jakiś ból w głowie i zemdlałam.
~*~*~
Obudziłam się w ciemnym lochu,obok mnie leżała Danny.Ruszyłam w stronę krat,przycisnęłam do nich pysk i rozejrzałam się po grocie.Na prawo od naszej celi siedział ogromny smok,spał.
Przyjrzałam się mu dokładnie,po czym zobaczyłam,że obok niego,w zasięgu moich łap,leży klucz.Usłyszałam za sobą jęk basiora,musiał się obudzić.Podeszłam do niego i szepnęłam:
-Cicho,bo go zbudzisz,leż tu-a potem na powrót stanęłam koło krat i spróbowałam sięgnąć po klucz.
<Danny?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz