-Jasne.Po pierwsze i najważniejsze: nie zarywaj do Asis,ani Wanity,po drugie postaraj się nie ściągnąć na watahę niepotrzebnych kataklizmów,a po trzecie jak ty zaakceptujesz innych,oni zaakceptują ciebie-uśmiechnęłam się,ja się uśmiechnęłam!Choćby tak mi się zdawało,może po prostu...a z resztą nie ważne,przecież uśmiechanie się to nic nadzwyczajnego,chyba
-Dużo tych zasad
-A i nie podskakuj alfie,ani becie,my tu rządzimy,a co do tego co gdzie jest,to zapraszam na spacer-ruszyłam przed siebie,a on za mną pokazywałam mu przeróżne miejsca,jednak jak to ja,nie znałam ich nazw,więc raczej za dużo mu nie pomogłam,no może nie licząc tego,że opisałam mu w szczegółach historię,każdego z tych miejsc.Oczywiście nie pominęłam ani jednej daty,jednak z imionami wilków,które odnalazły te miejsca,było już dużo gorzej,zazwyczaj mówiłam mu po prostu:nie zapisano jego,jej imienia w księgach.Spędziliśmy tak cały dzień chodząc od polany do polany,od rzeki do rzeki.Pierwszy raz od bardzo dawna,tak świetnie się bawiłam,tyle uśmiechałam...to było cudowne.
<Danny,proszę dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz